Seria Xperia to dziś oczko w głowie japońskiego producenta. Ale nie zawsze tak było – zapewne wiele osób pamięta jeszcze szwedzko-japońską spółkę Sony Ericsson, która jeszcze kilka lat temu święciła nie lada triumfy. Nie żeby dzisiaj Sony nie liczyło się w walce – wręcz przeciwnie, radzi sobie coraz lepiej, dlatego z ogromnym optymizmem patrzę w przyszłość. Czasem jednak, warto zrobić krok lub dwa wstecz i przyjrzeć się, jak rynek wyglądał kilka lat temu…
Żeby co po niektórych nie wystraszyć tym, o jak zamierzchłych czasach będę pisał, powtórzę się, że „dokładnie” kilka lat temu rozpoczęła się moja przygoda z produktami marki Sony Ericsson. Żeby nie było zbyt kolorowo zaznaczę, że moim pierwszym telefonem była Nokia 3510i i może wypada to napisać, może nie… to muszę przyznać, że był to kawałek dobrego urządzenia. Niewiele później jednak rozpoczęła się istna inwazja – telefony zyskiwały na funkcjonalnościach: pojawiały się aparaty i opcje nagrywania wideo, ekrany o wyższej rozdzielczości, obsługa plików mp3 i naprawdę świetnych gier java…
Już wtedy więc ukazało się moje prawdziwe oblicze – chęć poznania czegoś lepszego, nowszego i ciekawszego. Krótko mówiąc: mania na punkcie gadżetów zaczynała we mnie rosnąć. Po krótkim rozeznaniu rynku i przejrzeniu niezliczonej ilości telefonów w salonach operatorów mój wybór padł na tytułowy model Sony Ericsson – K700i. Miałem także okazję „pobawić się” nim kilkukrotnie, ponieważ znajomi posiadali już ten telefon. A był to telefon marzenie – robił zdjęcia, nagrywał wideo i notatki głosowe, odtwarzał muzykę w plikach mp3 (ta pamięć 40 megabajtów!) i można było na nim pograć w najlepsze z gierek.
Oczywiście, że miał on sporą konkurencję. Przez ułamek sekundy wahałem się pomiędzy nim, a Nokią 6230i, lecz byłem niezmiernie ciekaw, jak Sony Ericsson „przetrwa” moje testy. A sprawdzał się znakomicie! Oczywiście nie sposób dziś nie przytoczyć kilku wad, jak chociażby mało pojemnej skrzynki odbiorczej czy problematycznych złącz słuchawkowego i ładowania. Telefon przeszedł jednak ostrą szkołę i dopiero, któregoś (nie)pięknego dnia po, jeżeli dobrze pamiętam, około dwóch latach odmówił posłuszeństwa. Niemożliwe było naładowanie baterii na wyłączonym telefonie (tak, kiedyś tak się robiło:), a nieco później w ogóle było to niewykonalne. Sprzedany za niewiele pozostawił mi w pamięci fajne wspomnienia i spory sentyment. Efektem tego, wybór następnego telefonu nie mógł być inny, jak kolejny produkt Sony Ericssona. Co wybrałem? Odrobinę cierpliwości…;)
Źródło: Moja historia Sony Ericsson – część 1: K700i
Category: Sony Ericsson | Tags: None
Related Posts
- No related posts found.
You must be logged in to post a comment.